Odłączenia fotowoltaiki to nowa normalność. Czy coś można z tym zrobić?

Już w niedzielę 3 marca – a więc w czasie trwania astronomicznej zimy – operator Krajowej Sieci Elektroenergetycznej musiał odgórnie redukować generację z odnawialnych źródeł energii ze względu na nadpodaż produkcji. Redukcja była największa między godz. 12 a 13 – wyniosła 815 MW. Tak jak marzec się zaczął, tak i się skończył – 26 marca nadmiar energii elektrycznej z paneli słonecznych sprawił, że operator musiał „ciąć” generację. Redukowano ją w godz. 11-12 (o 1201 MW), 12-13 (1877 MW) oraz 13-14 (1711) MW.

Takie sytuacje będą zdarzać się coraz częściej – i należy na nie patrzeć jako na immanentną cechę systemu, w którym istotną rolę odgrywa takie źródło energii, jak fotowoltaika. Panele słoneczne mają bardzo specyficzną charakterystykę pracy, która daje się we znaki w miesiącach o istotnym nasłonecznieniu. Kiedy do tego dojdzie zmniejszony pobór mocy w systemie (wynikający np. z weekendu), wtedy zaczynają nawarstwiać się problemy. Co więcej, trudności piętrzy też specyfika rynku fotowoltaicznego w Polsce – instalacje PV pracujące u polskich prosumentów (których jest już ok. 1,4 mln) często okazywały się przewymiarowane; na problem ten zwróciła uwagę już Anna Moskwa, czyli minister energii poprzedniego rządu.

Pewnym sposobem jest budowa takich technologii elastyczności sieci jak magazyny szczytowo-pompowe. Umożliwiałyby one „przechowanie” w systemie nadwyżki produkcyjnej przy jednoczesnej możliwości „oddania jej” w porach obniżonej generacji z OZE. Proces ten może być napędzony poprzez specustawę dotyczącą takich instalacji, która weszła w życie w 2023 roku. Jednakże projekty te mają pewne problemy – np. środowiskowe. Inną odpowiedzią może być przemysł wodorowy.

Źródło: www.energetyka24.com