Polska przegrywa wodorowy wyścig. Na przyspieszenie czasu mamy już niewiele

Europa mocno stawia na wodór, tymczasem w Polsce wciąż więcej o nim mówimy (jako paliwie przyszłości), niż tworzymy ramy dla rozwoju tej nowej gałęzi gospodarki. Biznes stawiający na ten gaz ma konkretne oczekiwania. Bez ich realizacji nasz kraj zostanie w tyle wodorowej rewolucji.

  • Biznes, stawiający na wodór, wciąż czeka na implementację do polskiego prawa – kluczowych dla tego rynku – wspólnotowych regulacji. Nadal również nie uruchomiono środków krajowy na projekty wodorowe w ramach unijnych mechanizmów wsparcia. 
  • Czas ucieka, bo Unia Europejska stawia także przed polskim przemysłem ambitne cele, na których realizację mamy… zaledwie 6 lat.  
  • Wodór jest takim obszarem, który wymaga wsparcia regulacyjnego i finansowego, bo bez tego trudno będzie mówić o realizacji celów unijnych – mówi Michał Grzybowski, kierownik zespołu analiz projektów wodorowych w Grupie Orlen.
  • Tematykę zrównoważonego rozwoju i dekarbonizacji przemysłu poruszymy na konferencji PRECOP, która zaplanowana jest na 2 i 3 października 2024 w Katowicach. Wydarzenie poprzedzi i przygotuje do Szczytu Klimatycznego ONZ COP29 w Azerbejdżanie.

Europa mocno stawia na wodór i przyspieszyła chociażby z tworzeniem ram regulacyjnych i finansowych dla tego rynku. Mamy Europejski Bank Wodoru, w zeszłym roku przyjęto też – na poziomie Wspólnoty – kluczowe akty, jeśli chodzi o wykorzystanie zielonego wodoru i paliw pochodnych w gospodarce.

W tym samym czasie w Polsce wciąż więcej mówimy o wodorze jako paliwie przyszłości, niż faktycznie budujemy gospodarkę wodorową. A ambicje Unii w tym względzie są olbrzymie…

Przypomnijmy, że instytucje unijne zakładają, że do 2030 roku zielony wodór ma stanowić ponad 40 proc. wodoru zużywanego w przemyśle. Biznes ma zatem mało czasu, by sprostać tym wymogom.  

Biznes szybko potrzebuje dobrego prawa dla wodoru

– To, czego nam obecnie potrzeba, żeby mówić o biznesowym rozwoju rynku wodoru, to implementacja unijnych regulacji do prawa krajowego. Oczywiście mamy już pewien ustrój na poziomie unijnym, ale większość przepisów ma rangę dyrektywy i wymaga implementacji do prawa krajowego. Ten proces wciąż jeszcze trwa – mówi Michał Grzybowski, kierownik zespołu analiz projektów wodorowych w Biurze Technologii Wodorowych i Paliw Syntetycznych Orlenu.

W Polsce obecnie wciąż trwa implementacja unijnej dyrektywy o odnawialnych źródłach energii RED II, tymczasem na poziomie unijnym została już przyjęta dyrektywa jej kolejna odsłona: RED III.

– Czekamy na jej implementację, bo właśnie w dyrektywie RED III znajdują się dwa kluczowe cele w zakresie wykorzystania zielonego wodoru i paliw pochodnych w przemyśle i w transporcie. Oczywiście znamy te cele, wymogi odnośnie wolumenów (produkcji wodoru – przyp. red.) i przygotowujemy się do tego. Mamy listę projektów, które konsekwentnie realizujemy – mówi nasz rozmówca.

Orlen realizuje swoje wodorowe projekty i czeka na wsparcie

Mowa o otwartej już oficjalnie w tym roku w Poznaniu stacji tankowania wodoru, w której tankują regularnie miejskie autobusy wodorowe. Orlen otrzymał już także decyzję ze strony Komisji Europejskiej w sprawie dofinansowania 16 stacji tankowania wodoru i hubu produkcyjnego z programu CEF (na kwotę 62 mln euro).

Jeżeli chodzi o projekty wielkoskalowe na potrzeby przemysłu, to tutaj także Orlen realizuje wiele projektów, której jednak – ze względu na skalę – wymagają dużo większego przygotowania i pozyskania finansowania zewnętrznego.

– Patrzymy tu na możliwości pozyskiwania dotacji; część z tych projektów jest notyfikowana przez Komisję Europejską w ramach mechanizmu IPCEI. Bacznie też przyglądamy się temu, kiedy i w jakiej postaci pojawią się środki krajowe na tego typu projekty, bo notyfikacja notyfikacją, ale nawet potwierdzone przez KE projekty muszą otrzymać na realizację środki krajowe. W innych państwach członkowskich widzimy, że już te projekty w ramach IPCEI dostają dofinansowanie – mówi Michał Grzybowski.

Wodór wymaga wsparcia zarówno regulacyjnego, jak i finansowego

Dlaczego zatem w Polsce cały mechanizm wsparcia jeszcze nie ruszył? Jak mówi nasz rozmówca, to pytanie do administracji publicznej i rządowej.

– Patrząc przekrojowo na całą Unię Europejską i tempo realizacji projektów dekarbonizacyjnych, to rzeczywiście w niektórych krajach dzieje się to szybciej. Ale musimy też pamiętać, że jako Polska mamy tu dłuższą drogę do pokonania, jeżeli chodzi o dekarbonizację – mówi Michał Grzybowski.

I dodaje, że – biorąc pod uwagę liczbę regulacji unijnych (i wymogów z tym związanych), która się pojawiła w ostatnich latach – administracja publiczna czy rządowa ma pełne ręce roboty. I dlatego też różnego rodzaju regulacje, ich transpozycja do prawa krajowego, opracowanie mechanizmów wsparcia, wymaga czasu.

Nadzieją na dofinansowanie dla wielkoskalowych projektów, jakie realizuje Orlen, mogą być środki zarezerwowane dla wodoru w Krajowym Planie Odbudowy. Ale – podkreśla nasz rozmówca – piłka wciąż jest tu w grze.

– Na pewno warto podkreślić, że wodór jest takim obszarem, który wymaga wsparcia regulacyjnego i finansowego, bo bez tego trudno będzie mówić o realizacji celów unijnych – podsumowuje Michał Grzybowski.

Mimo wysiłków biznesu i wodorowych inwestycji, by sprostać unijnym celom, konieczny będzie import wodoru.

Jak oszacował Orlen z agencją S&P Global, w kolejnych latach zapotrzebowanie na odnawialny wodór gwałtownie wzrośnie – głównie w sektorach nawozowym i transportowym. Na polskim rynku w 2030 r. popyt na ten gaz wyniesie ponad 265 tys. ton, a w 2035 r. – ponad 514 tys. ton. W 2040 r. osiągnięcie unijnych celów wymagałoby natomiast pozyskania co najmniej 934 tys. ton wodoru odnawialnego w Polsce i co najmniej 1,15 mln łącznie dla Polski, Litwy, Łotwy i Estonii.

Uwzględniając nawet planowane inwestycje wytwarzanie wodoru, w naszym regionie powstanie potężna luka na rynku tego gazu. Niemcy np. w swej zaktualizowanej strategii wodorowej mówią już nawet o potrzebie importu 70 proc. wodoru potrzebnego dla niemieckiej gospodarki.  

Orlen ma oczywiście świadomość, że część wolumenu wodoru, wymaganego do realizacji celów unijnych, będzie musiała być importowana, jeśli krajowe zdolności krajowe są i będą ograniczone. Koncern analizuje już możliwe kierunki, z których sprowadzany mógłby być w przyszłości tego gaz.

– Z pewnością widzimy potencjał w samej Unii Europejskiej – kraje skandynawskie, Hiszpania, Portugalia to są państwa, które mają bardzo dobre warunki do produkcji zielonego wodoru. Jeżeli chodzi o perspektywę globalną, to na pewno duży potencjał mają Stany Zjednoczone, gdzie ustawa o redukcji inflacji, czyli IRA (z ang. inflation reduction act – przyp. red.) wprowadza ulgi podatkowe dla wodoru. Widać tam duże zainteresowanie inwestorów zarówno projektami produkcji wodoru z odnawialnych źródeł energii, jak i produkcji niskoemisyjnego wodoru i paliw pochodnych, wytwarzanych z gazu ziemnego – wraz z wychwytem i składowaniem CO2. Dobre perspektywy ma także Północna Afryka i Bliski Wschód, rozpatrując pod kątem kierunków sprowadzania wodoru – mówi Michał Grzybowski, dodając, że Orlen przygląda się tym możliwościom i prowadzi już nawet wstępną rozmowę, szykując się na import zielonego wodoru.

Tu jednak napotykamy kolejną barierę: infrastrukturę do transportu wodoru – nie wystarczy tylko sprowadzić dany nośnik energii. Obojętne, czy to wodór, czy jego pochodne (jak np. amoniak), konieczny będzie system transportu – począwszy od terminala przeładunkowego aż po infrastrukturę logistyczną, która pozwoli na dostarczenie wodoru do fabryk i zakładów przemysłowych.

Źródło: www.wnp.pl