Polsce grożą blackouty? „Zaczniemy się osuwać do ciemnej dziury”

Zaczniemy się osuwać do ciemnej dziury z groźbą okresowych wyłączeń dostaw z przyczyn braku mocy – ostrzega w rozmowie z portalem WNP.PL Herbert Leopold Gabryś, były wiceminister przemysłu odpowiedzialny za energetykę.

Herbert Leopold Gabryś wskazuje, że bez tzw. dwusetek po roku 2026 rozpocznie się proces trwałego pomniejszania naszego bezpieczeństwa energetycznego. Import energii nie zawsze musi być możliwym dla nas rozwiązaniem. Po ożywieniu gospodarki niemieckiej nadwyżek mocy z tego kierunku będzie mniej – zaznacza Herbert Leopold Gabryś.

Co dalej z blokami na węgiel, tzw. dwusetkami?

  • Bez nich – tzw. dwusetek (bloki paliw stałych o mocy zainstalowanej 200+ – dop. red.) – po roku 2026 rozpocznie się proces trwałego pomniejszania naszego bezpieczeństwa energetycznego.

Będzie tak do czasu pozyskania nowych mocy niezależnych od pogody, słońca i wiatru. Zaczniemy się osuwać do dziury niedostatku mocy sterowalnej w Krajowym Systemie Energetycznym (KSE) – zaczniemy się osuwać do ciemnej „dziury” z groźbą okresowych wyłączeń dostaw z przyczyn braku mocy.

Pytanie nie powinno brzmieć „czy mają jeszcze te dwusetki pracować”, tylko ile, które oraz jak poradzić sobie z kosztem ich dostosowania do pracy w reżimie regulacyjnym i kosztów utrzymywania ich dyspozycyjności z odpowiednim ubezpieczeniem w węgiel.

Do tego dochodzą niebagatelne skutki i koszty społeczne z tytułu likwidacji sporej liczby miejsc pracy. Ale póki co, nie widzę innego wyjścia. Przynajmniej na kilkanaście, a może i dwadzieścia parę lat. Po prostu KSE ma swoje prawa i żadne zaklęcia tego nie zmienią!

Dziś o ciągłości dostaw decydują posiadane moce zainstalowane – sterowalne, a ściślej moce dyspozycyjne
A zatem?

  • Dziś o ciągłości dostaw decydują posiadane moce zainstalowane – sterowalne, a ściślej – moce dyspozycyjne, bilansowane wymianą z zagranicą.

Mocy zainstalowanej w KSE przybywa. Na koniec 2023 roku było to łącznie 67 770 MW. Więcej o 12,12 proc. niż na koniec 2022 roku. Z dynamicznie rosnących źródeł nieemisyjnych. Z wszystkimi zaletami – jednak niesterowalnych. Moc osiągalna także jest nieco większa. Jej zwiększenie jest w podobnej dynamice, jak moc osiągalna. Do czasu pozyskania możliwości akumulowania nadwyżek mocy pogodozależnych (okresowo ze słońca i wiatru), decydujące znaczenie dla systemu mają możliwości regulacyjne ze źródeł dyspozycyjnych i możliwości pozyskania rezerwowanej w imporcie.

Te pierwsze to przede wszystkim moce dyspozycyjne w zasięgu operatora krajowego systemu tzn. Jednostki Wytwórcze Centralnie Dysponowane (JWCD). To jedno z najistotniejszych „narzędzi” dla ciągłego w czasie rzeczywistym, według potrzeb, stabilizowania KSE.

Poza sterowaniem popytem i posiłkowaniem się z wymiany z zagranicą, JWCD właściwie decydują o możliwości bilansowania potrzeb z generacją. Szczególnie, kiedy zwiększa się moc źródeł trudno bądź niesterowalnych – w stosownym wymiarze na dziś i na czas wyzwań w przyszłości, choćby z tytułu zagrożeń obcej agresji.

Stanowią także o naszej transformacji energetycznej, na pewno na sporo lat jeszcze. Tych źródeł, choć na razie nie ubywa, to jednak wobec zwiększonych potrzeb regulacyjnych i wobec groźby odstawień niemałej części bloków 200 MW po roku 2025 – jest ich relatywnie mało. A póki co generacja z atomu to jeszcze – na miarę skali – daleko.

Czy kwestia istotności tzw. dwusetek dla systemu jest lekceważona?

  • W ubiegłym roku maksymalne obciążenie szczytowe sięgnęło 27 326 MW – 28 listopada o godzinie 13:15. Mocy z JWCD cieplnych na koniec roku było 27 754 MW. Balansujemy niebezpiecznie blisko czerwonej linii. I choć to więcej niż na koniec roku 2022 o 5,22 proc., to bez mocy z importu byłoby groźnie. Zresztą tak jest do dziś.

Za sam kwiecień tego roku saldo wymiany mocy z zagranicą tylko w pięciu dniach było ujemne (nadwyżka eksportu). Cóż jest to możliwe, ale nie na zawsze! Z sumy mocy, którą miał operator w JWCD aż 11 144 MW stanowiły bloki z grupy pomiędzy 120 (których praktycznie już nie ma) a 300 MW. A więc umownie tzw. dwusetki. Na łączną liczbę 85 bloków JWCD cieplnych 50 bloków to właśnie bloki tej grupy. Zagrożone odstawieniami po 2025 roku. I to właściwie odpowiedź na pytanie o skalę problemu z tzw. „dwusetkami”.

Po ożywieniu gospodarki niemieckiej nadwyżek mocy z tego kierunku będzie mniej
Bez nich po prostu będzie ciemniej od czasu do czasu?

  • Tak! Bowiem bez działań – a tylko przy mówieniu o zagrożeniu – może wypaść z systemu około 9 000 MW. A po ożywieniu gospodarki niemieckiej nadwyżek mocy z tego kierunku będzie mniej.

Pozostaniemy z tym, co pozostanie, z nadzieją na rychłe pozyskanie nowych własnych. Ale to po 2040 roku i nie od razu w odpowiednim wolumenie. Być może zwiększenie naszych potrzeb będzie w nieco mniejszej dynamice, niż było – z tytułu racjonalizowania zużycia energii elektrycznej. Dziś tak się dzieje i to przede wszystkim ze znaczącego zwiększenia cen. I to pozostanie na dłużej!

Co zatem z tymi dwusetkami?

  • Należy poddać je nie tylko wydłużonej pracy w podstawie, ale przede wszystkim do oczekiwanych zdolności regulacyjnych. W wielkości sygnalizowanych niedoborów mocy zarówno przez prezesa Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE), jak i prezesa Urzędu Regulacji Energetyki (URE). Korygowanych w cyklach kilkuletnich. Wiemy, jak to zrobić. Doświadczenia z dostosowaniem jednego z bloków elektrowni Połaniec są dostateczne dla podejmowania decyzji. Tyle że czas ucieka, a decyzji ciągle brak.

A kto ma za wszystko zapłacić?

  • Operator systemu odpowiada za zabezpieczenie ciągłości dostaw. Stamtąd musi być inicjatywa i działanie dla spełnienia potrzebnych mocy. URE natomiast ma w kompetencji ocenić zasadność i wielkość niezbędnych przedsięwzięć. I w konsekwencji akceptować koszty. Z przeniesieniem do wniosków taryfowych. Zatem w końcu do cen energii, które zapłacimy! Tak nie musi być? Tak jednak będzie. I tu nie ma zmiłuj!

Źródło: www.wnp.pl